Historia laureatki naszego wiosennego konkursu!
To już dziesięć lat. Lat, w których gościem w naszym domu wielokrotnie bywała euforia i determinacja – „tak, teraz MUSI się udać, nie ma innej opcji i koniec”. Ale także lat, w których do naszych drzwi nachalnie pukała całkowita rezygnacja.
Ostatnie dziesięć lat bezskutecznych starań, błędnych diagnoz, łez. Złe chwile niejednokrotnie powodowały niechęć do spotykania się ze znajomymi, którzy mieli maleństwo w domu. Niechęć, która sprawiła, że moja własna siostra bała mi się powiedzieć o swojej ciąży przez 4 miesiące…
Te lata to także okres poddania się losowi, czyli pogodzenia się z sytuacją, który sprawił, że "pożyczaliśmy" dzieciaki od rodziny i sąsiadów i zabieraliśmy je na wycieczki, wyprawy z psem i inne przygody.
W 2013 roku znowu nas natchnęło. Trafiliśmy do kliniki InviMed w Poznaniu.
Pierwszy zabieg – pudło - znowu łzy. Drugi również. Choć wracaliśmy do domu z przeświadczeniem, że się udało. Trzeci... Całą drogę do domu wyłam w samochodzie jak zbity pies.. byłam przekonana, że nasze starania znowu poszły na nic. Mąż trzymał mnie za rękę i pocieszał. On nie pokazywał, że się boi, ale w domu płakał razem ze mną.
Mąż przez całą ciążę codziennie całował mnie po brzuchu. Jestem mu wdzięczna, że był przy mnie, od początku do końca. Że jest przy nas dzisiaj.
Nasza Wiosna ma już 3 latka...i jest naszym najcenniejszym skarbem. Nie poddawajcie się Kochani! Wiosna przychodzi. Nawet po najcięższej i najdłuższej zimie!