Tak dla in vitro
Pierwsza wizyta Blog
Wciśnij ENTER, aby wyszukać
Zamknij

Żyliśmy z zegarkiem w ręku

Żyliśmy z zegarkiem w ręku
Wielu chwil nie pamiętają, zwłaszcza tych najtrudniejszych, kiedy trzeba było podejmować decyzje. Wiadomość o tym, że udać może się tylko dzięki in vitro zaszokowała ich. Czy spróbowali? Jaką drogę przeszli i czy było warto? Tego dowiecie się czytając ich historię.

Wielu chwil nie pamiętają, zwłaszcza tych najtrudniejszych, kiedy trzeba było podejmować decyzje. Wiadomość o tym, że udać może się tylko dzięki in vitro zaszokowała ich. Czy spróbowali? Jaką drogę przeszli i czy było warto? Tego dowiecie się czytając ich historię.

Na początku staraliśmy się o dziecko bez wywierania ciśnień. Nie mieliśmy dziecka 4 lata i wtedy zrozumieliśmy, że coś jest nie tak. Rozpoczęliśmy badania. Dość szybko okazało się, że szansą dla nas jest in vitro. Przeżyliśmy szok. Długo o tym nie rozmawialiśmy. W końcu spróbowaliśmy. Za pierwszym razem się nie udało. Było to duże rozczarowanie, wielki żal, bo sądziliśmy, że poszczęści się nam za pierwszym razem. Mieliśmy wielką nadzieję, mimo że oczywiście liczyliśmy się z tym, że może nie wyjść od razu.

Pierwsze o co zapytaliśmy lekarza po niepowodzeniu, to termin drugiego podejścia. Gdy wyznaczono nam datę kolejnej próby, czuliśmy się gorzej niż za pierwszym razem, bo już wiedzieliśmy jak to jest. Wiedzieliśmy, że nasze życie będzie podporządkowane leczeniu. Nasz rytm tygodnia wyznaczały zastrzyki, wizyty w klinice... Na forach piszą, że się udaje…dlatego wierzyliśmy. Druga próba też się nie udała. Byłam zła, rozżalona, nie chciałam słyszeć o kolejnej próbie, gdy mąż pytał, czy ma nas umówić w klinice.

Trzecie podejście było z dawcą. Dlatego ja to przez długi czas odrzucałam. Tomek pogodził się z tym szybciej. Znowu żyliśmy  podporządkowani zastrzykom. Wpisało się to w nasze życie. Po transferze znowu baliśmy się wyniku „bety”, dlatego nie przyszliśmy na potwierdzenie ciąży wyznaczonego dnia. Zjawiliśmy się dwa dni później. Potem wpatrywaliśmy się w telefon, czy przyszła już informacja o wynikach. Okazało się, że jestem w ciąży! Usiadłam i popłakałam się. Na drugim usg doktor powiedział, że dam nam posłuchać bicia serduszka. Po czym dodał, że teraz da posłuchać bicia drugiego serca. Zrobiłam wielkie oczy.

O tym trzecim, na szczęście udanym podejściu nie mówiliśmy rodzinie. O ciąży przez pierwsze miesiące też nie. Umówiliśmy się, że powiemy im w Boże Narodzenie. Wyszło inaczej, bo zanim nauczyłam się mówić o sobie, że jestem w ciąży minęło dużo czasu…

Teraz chłopcy są już z nami. Nie ważne skąd się wzięli. Ważne, że są.

Gdybyśmy mieli raz jeszcze podjąć decyzję, byłaby taka sama. Trzeba wierzyć, bo jak się przestanie, to nie ma już nic.

Dziś Kamila nie kryjąc wzruszenia mówi nam, że to dzięki "doktorkowi" (tak, od początku miedzy sobą Kamila i Tomek nazywali dr Rogozę) mogą cieszyć się każdym uśmiechem swoich maluszków.

Chcesz być na bieżąco?

Napisz do nas

Skontaktuj się z nami już dziś

Poufność jest dla nas priorytetem

Zgoda na kontakt marketingowy więcej: Musisz wybrać więcej opcji (minimum ${minimumContactAgree})

Informacje podstawowe dotyczące przetwarzania danych osobowych

Informacje podstawowe dotyczące przetwarzania danych osobowych

Informacje podstawowe dotyczące przetwarzania danych osobowych

Administrator danych: Medi Partner Sp. z o.o., Cybernetyki 19, 02-677 Warszawa, KRS 0000415680, NIP 1080012631, Kapitał zakładowy - 11 748 300,00 zł, Sygnatura RDF/333576/21/928. Cele przetwarzania: marketing własnych produktów i usług [w tym profilowanie]; marketing produktów i usług Medicover Polska [w tym profilowanie]. Podstawy prawne przetwarzania: Twoja zgoda. Prawa związane z przetwarzaniem danych: prawo do wycofania zgody na przetwarzanie danych osobowych; prawo dostępu do danych osobowych; inne prawa, o których mowa w szczegółowej informacji o przetwarzaniu danych. Odbiorcy danych: Podmioty przetwarzające dane osobowe w imieniu Medi Partner Sp. z o. o. Szczegółowe informacje o przetwarzaniu danych osobowych

Zobacz podobne artykuły

„Jeden zarodek – to jak wygrać w totka”. Historia walki z niepłodnością Danuty i Adama.
Nie liczy się ilość, a jakość
Postanowienie noworoczne
Dowiedz się więcej